Nowy Targ, 5 luty 2022
Bieg podhalański to z pewnością jedna z najciekawszych sportowych perełek małopolski. Są to jedne z największych zawodów narciarstwa biegowego w Polsce – zaraz po Biegu Piastów w Jakuszycach. W tym roku na lini startu – na wszystkich dystansach – ustawiło się ponad 600 zawodników. To bardzo dużo. Ze względu na uzależnienie startu od warunków śniegowych – w zawodach zawsze warto wystartować jeżeli akurat odbywają się danego roku (nigdy nie wiadomo jakie będą kolejne zimy). Położenie tras biegu na płaskim, odsłoniętym terenie (na południowy wschód od centrum Nowego Targu) sprawia, że nie każdego roku warunki śniegowe pozwalają na przeprowadzenie zawodów. Wystarczy tylko kilka deszczowych dni z silnym i ciepłym wiatrem a nawet gruba pokrywa śniegu spłynie do Białego Dunajca. Nie należy jednak obawiać się zapisów – opłata za bieg pobierana jest dopiero w dniu startu, kiedy już wiadomo, że zawody na pewno się odbędą.

Trasa Biegu
Trasa samego biegu poprowadzona jest bardzo ciekawie. Początek to odcinek rozbiegowy, po czym narciarze są kierowani wzdłuż dłuższego pasa startowego lotniska. Przy odrobinie szczęścia można nawet biec równolegle ze startującym samolotem. Następnie narciarze kierowani są na tereny rezerwatu „Bór na Czerwonem”. Biegnie się lokalnymi leśnymi drogami i tylko w jednym miejscu przecina się wąską drogę asfaltową (przejazd przez asfalt był na bieżąco dośnieżanych łopatami ze śniegiem i pilnowany przez wolontariuszy). Teren rezerwatu okrążany jest od jego południowej strony po czym trasa prowadzi wzdłuż Białego Dunajca z powrotem na teren lotniska. Przed samym lotniskiem na narciarzy czeka jeden podbieg – z poziomu rzeki trzeba wbiec na drogę prowadzącą na lotnisko. Podbieg nie jest stromy jednak ze względu na jeżdżące tamtędy samochody może być śliski (na pierwszym okrążaniu na tym podbiegu wywróciło się dwóch narciarzy). Trasa jest widokowa – w kilku miejscach widać panoramę Tatr, które wydają się praktycznie na wyciągnięcie ręki. Jedno okrążenie to dystans 15 kilometrów. Startujący na dłuższym dystansie pokonują to samo okrążenie dwa razy.

Jedną z większych obaw przed startem w zawodach jest smog (Nowy Targ często prowadzi w rankingach miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem). Na szczęście w dniu zawodów mocno wiało i powietrze było bardzo czyste. Ponieważ zawody są rozgrywane w bliskim sąsiedztwie centrum, na płaskim terenie poniżej miasta, ryzyko zanieczyszczeń powietrza w dniu zawodów niestety istnieje. Myślę jednak, że nie jest ono duże biorąc pod uwagę prowadzenie trasy wzdłuż rzeki (korytarz przewietrzenia). Niestety w okolicy nie ma wiarygodnych czujników jakości powietrza żeby potwierdzić jego jakość.
Start i 30 kilometrów „pchania”
Bieg Podhalański to moje pierwsze zawody w narciarstwie biegowym. Nie licząc wirtualnego ścigania na Stravie w poprzednim sezonie, to była moja pierwsza okazja by stanąć na linii startu z trenującymi zawodnikami (w zawodach startowali też olimpijczycy – między innymi Kornelia Kubańska). Mogłem się w końcu przekonać jak szybko można jeździć na nartach biegowych – dosłownie. Zapisałem się dłuższy dystans – czyli 30 kilometrów. Wysiłkowo mógłbym ten dystans porównać do startu w półmaratonie (czasy pokonania całego dystansu są zbliżone – spokojnie można celować w czas poniżej 2 godzin). Moja strategia na zawody była analogiczna do półmaratonu: wystartować mocno i złapać grupę, która tempo ze startu dowiezie do mety. Całość zawodów planowałem przebiec z tętnem w okolicach progu beztlenowego (uważając jednocześnie by szczególnie na początku/po starcie nie wpaść przypadkowo w anaerobowe zakresy). Podejście wydolnościowe miałem już rozeznane – natomiast kwestia techniki to już zupełnie inna bajka (cały czas miałem w głowie bolący przez prawie rok prawy łokieć – efekt nieprawidłowego ruchu rąk). Na wszelki wypadek ustawiłem się na końcu sektora startowego by móc przyglądać się innym zawodnikom i jednocześnie przypadkowo nie przyblokować kogoś mocniejszego.



Sygnał sędziego i już byliśmy na trasie. Początek miałem bardzo chaotyczny. Próbując złapać mocniejszą grupę kilka razy zmieniałem tory zajeżdżając przy tym (niestety) drogę innym zawodnikom, mało nie doprowadzając do wywrotki. Zabrakło mi spokoju, cierpliwości oraz obserwowania tego co robią inni zawodnicy. To początkowe skakanie kosztuje mnie sporo energii i gdy pierwszy raz patrzę na zegarek, to tętno zbliża się do zakresów mocno beztlenowych… Ugotowałem się w pierwsze 5 minut zawodów – zupełnie jakbym startował w zawodach pierwszy raz. Staram się uspokoić oraz wypatrzeć grupę z którą uda mi się dojechać do mety. Łapię rytm i jednocześnie chowam się przed silnym wiatrem za plecami innych zawodników – zawsze to kilkanaście watów za darmo. Jedzie się dobrze i trzymam średnie tempo 4:30min/km. Prędkość jest jednak nierówna ze względu na różną jakość torów.
Trasa biegu jest na całej długości praktycznie płaska. Powoduje to, że najszybszą techniką jest „pchanie” i jazda bezkrokiem. W związku z tym, moich deficytów techniki nie dało się specjalnie nadrobić nogami i wydolnością zrobioną bieganiem. Do tej pory praktycznie nie trenowałem jazdy bezkrokiem (głównie przez obawy o odnowienie kontuzji łokcia). Na szczęście kilka lekcji pod okiem Kornelii Kubańskiej i Patryka Chudoby w CNB Kliuszowa zrobiły robotę. Spokojnie złapałem rytm i co najważniejsze nie miałem żadnych dolegliwości bólowych.

Pierwsze 15 kilometrów minęło bardzo szybko i przyjemnie jednak za skakanie i zagotowanie się w pierwszych minutach musiałem w końcu zapłacić. Po bufecie w połowie trasy nie byłem już w stanie utrzymać się grupy z którą jechałem do tej pory. Zwolniłem znacząco a na trasie zostały już tylko niedobitki z krótszego dystansu. Ostatecznie wpadam na mętem z czasem 2:12 (na szczęście na ostanie 2 kilometry udaje mi się przyspieszyć). Cele wyścigowe praktycznie zrealizowane: nie było dolegliwości bólowych, czas przyzwoity, zawody ukończone. Żeby poprawić czas potrzebne będzie nabicie kilometrów z mocniejszymi akcentami – zamiast weekendowego szurania.
Wrażenia
Do domu wracałem z ogromną dawką pozytywnych wrażeń. Przygotowanie tras narciarskich oraz oprawa zawodów były na bardzo wysokim poziomie. Na trasie były dobrze zaopatrzone bufety a na mecie czekał ciepły posiłek. Pogoda była „narciarska” i momentami nawet pojawiało się słońce.
Niestety czas powrotu zakopianką do Krakowa wydłużył się dramatycznie… korek zaczynał się w Nowym Targu i kończył praktycznie dopiero w centrum Krakowa. Ale może do przyszłego roku zostanie oddany tunel a wtedy od Myślenic do Nowego Targu będzie idealny dojazd. W sam raz na zawody w przyszłym roku.
Zawody w Nowym Targu z pewnością trafią na stałe do mojego kalendarza startowego. Filmowe podsumowanie organizatora tegorocznej edycji jest dostępne na platformie YouTube.
1 comment
[…] zawodach. Znałem więc trasę oraz jej „płaski” charakter. Opisywałem już ją we wpisie w zeszłym roku. Tegoroczna edycja odbyła się bez zmian – na dystansie 30 km do pokonania były […]