Grudniowy początek sezonu narciarskiego

by Marcin Kalas

W tym roku zima mocno zaskoczyła nas solidnym akcentem już w połowie grudnia. Akcent okazał się krótki, jednak wystarczył żeby na dobre przypieczętować rozpoczęcie sezonu narciarstwa biegowego. Sam sezon narciarski rozpoczęliśmy 4 grudnia w Centrum Narciarstwa Biegowego Gorce Klikuszowa. Pojechaliśmy wtedy na cały dzień poszurać na małej pętli – jeszcze na całkowicie sztucznym śniegu. Nie musieliśmy jednak długo czekać na naturalny śnieg. W połowie grudnia przyszły solidne opady. Tak dużej ilości śniegu nie pamiętam przynajmniej przez ostatnią dekadę. Krakowskie Błonia zamieniły się w dużą pętle do narciarstwa biegowego. Znowu mogliśmy się poczuć jak w narciarskim kurorcie, gdy po śniadaniu wychodzimy w butach narciarskich i po przejściu kilkudziesięciu metrów możemy już biegać na nartach. Niestety dokuczały nam wirusy i przeziębienie – grudniowa wersja grypy, RSV lub podobnych. Ostatecznie udało nam się wspólnie wyskoczyć na jedno solidne niedzielne popołudnie 18 grudnia.

Rozpoczęcie sezonu narciarskiego w Centrum Narciarstwa Biegowego Gorce Klikuszowa 4 grudnia 2022. W pierwszy weekend grudnia było to jedyne miejsce w Polsce z dobrymi warunkami śniegowymi.

Pobiegalibyśmy także dzień wcześniej w sobotę, jednak przez moje roztargnienie podczas powrotu z Klikuszowej z planów narciarskich wyszedł spacer na nartach z sankami. Okazało się, że pakując się w Klikuszowej (dwa tygodnie wcześniej) zapomniałem zabrać jedną z najważniejszych rzeczy na naszych wyjazdach – narty do wózka Adama. Narty zostały koło auta na parkingu. Gdy wracałem już do auta, dojechałem z wózkiem jak najbliżej parkingu (dojechałem do miejsca gdzie jeszcze był śnieg; zdecydowałem się nie wracać do auta po kółka). Odczepiłem narty i przeniosłem wózek do bagażnika. Potem zacząłem pakować inne rzeczy a narty zostawiłem w śniegu kilkadziesiąt metrów od samochodu. Brak należytego sprawdzenia spakowanego sprzętu i klops. Nie pomogło sprawdzenie wokół auta, które zawsze robię. Narty zostały niedaleko parkingu samochodowego i przysypał je śnieg. Na chwilę obecną mimo prośby o pomoc i rozpytania w centrum narty się nie odnalazły. Szkoda. Cena roztargnienia tym razem była bardzo wysoka.

Gdy już zorientowałem się co się stało (po chwilowych i gorączkowych poszukiwaniach) z sobotniego wyjścia zostało już niewiele. Spróbowaliśmy zamiast wózka po prostu wziąć sanki co okazało się średnim pomysłem. Sanki były niestabilne i po drugiej wywrotce musieliśmy zrezygnować z dalszego szurania na nartach. Na szczęście niedziela wynagrodziła nam sobotnie zmartwienia. Tymczasowo zamiast nart wykorzystaliśmy po prostu koła – na Błoniach daliśmy radę.

Niedzielne popołudnie było mroźne i bardzo słoneczne. Jakość powietrza była także dobra (dzień wcześniej mocniej wiało). Wraz z wieloma innymi biegaczami cieszyliśmy z torów narciarstwa biegowego w centrum miasta. Oby takich dni było więcej.

You may also like

Leave a Comment